Zmiany w ustawie o odpadach – czy wrócą „dzikie wysypiska”?

Ekspertyzy składowisk odpadów, które ostatnio sporządziliśmy skłoniły nas do głębszego rozważenia wpływu ostatnich zmian w ustawie o odpadach na funkcjonowanie systemów gospodarki odpadami w naszym kraju. Zmiany te weszły w życie z dniem 12 marca 2010 r., kiedy to weszła w życie ustawa z 22 stycznia 2010 r. o zmianie ustawy o odpadach. Co obecnie dzieje się z wytwarzanymi przez nas odpadami? Czy zmiany poprawią stan środowiska lub zmniejszą koszty zagospodarowania odpadów?
Obecny trend, z którym mamy do czynienia w gospodarce odpadami polega na daleko idącej centralizacji zakładów ich unieszkodliwiania. Nowoczesne zakłady tego typu mają wiele zalet. Powstają głównie z środków prywatnych, są bardzo dobrze wyposażone i zapewniają wysoką jakość w wykonaniu zadań, do których zostały przeznaczone. Mało kto zwraca jednak uwagę koszty związane z nagłym i niesłychanie znaczącym wydłużeniem drogi, jaką przebywają odpady z miejsca powstania do miejsca przeznaczenia.
Do tej pory, odpady trafiały najczęściej na niewielkie, lokalne składowiska. Większość (z pewnymi wyjątkami) była prowadzona starannie, np. przez lokalne spółki komunalne. Składowiska te powstały jeszcze przed wejściem w życie Ustawy o Odpadach z 2001 r. W tym roku (2010) mieliśmy okazję sprawdzenia stanu kilkunastu tego typu obiektów. Oto, co stwierdziliśmy:
Małe składowiska gminne na ogół spełniają nawet obecne, wyśrubowane normy w zakresie czystości powietrza, wód powierzchniowych i podziemnych w ich rejonie.
Montaż kosztownej instalacji odgazowania na nich (wymagany obecnie na KAŻDYM składowisku) nie ma sensu, ilość złożonych odpadów produkujących biogaz jest tak mała, że nie ma tam czego odgazowywać.
Składowiska te „są wyposażone” w coś, co niesłychanie trudno uzyskać przy budowie takiego obiektu – aprobatę społeczną. Często były lokowane w miejscach dawnych wysypisk i są akceptowane przez lokalne społ
eczności.
Sam fakt, że składowiska nie są niekiedy wyposażone, np. w uszczelnienie dna lub wspomnianą instalacja odgazowania, nie powinien stanowić podstawy do ich zamknięcia. Warto uwzględnić wyniki badań czystości wód, powietrza i innych i na tej podstawie ocenić, czy uszczelnienie lub odgazowanie są rzeczywiście potrzebne.
Zamykanie „na szybko” składowiska, które nie zostało wypełnione zgodnie z projektowaną pojemnością jest drogie. Bardzo. Tak jest zwykle, gdy formalizm przeważa nad zdrowym rozsądkiem.
Zamykamy więc poprawnie funkcjonujące, ale niespełniające ustawowych wymagań składowiska. W zamian, czeka nas wożenie odpadów na duże odległości. Znacząco zwiększa to ilość dużych samochodów przewożących odpady na naszych drogach. Przewożą one jednorazowo kilkadziesiąt ton odpadów. Pamiętajcie, że składowiska zazwyczaj nie są umieszczone przy głównych trasach – dowóz odpadów odbywa się podrzędnymi drogami o niskiej jakości, często przez małe miejscowości. Poza spalinami produkowanymi przez samochód przewożący odpady, do atmosfery dostaje się duża ilość tzw. aerozoli aromatycznych, a mówiąc inaczej – całe miejscowości muszą się przyzwyczaić do smrodu w okolicach dróg.

Na koniec oczywisty problem – znacząco zwiększa się koszt zagospodarowania odpadów, a obciążony zostaje nim każdy, kto je wytwarza. Mieszkaniec miasta niewiele może na to poradzić. Wielu mieszkańców terenów wiejskich, może jednak poszukiwać oszczędności i wrócić do starej praktyki wywożenia śmieci do lasu.
Małe składowiska gminne spełniły bardzo istotną rolę – nauczyły okolicznych mieszkańców składowania śmieci w jednym miejscu. Z czasem, zostały one zorganizowane i choć wyposażeniem nie dorównują wielkim zakładom, nadal z powodzeniem pełnią swoją rolę i nie stanowią zagrożenia dla środowiska. Z czasem wypełnią i się i trzeba będzie je zamknąć. Robienie tego w pośpiechu i na siłę uważamy jednak za marnotrawstwo wartościowych obiektów; działanie podnoszące koszty życia każdego z nas, a w dodatku wątpliwe z punktu widzenia ochrony środowiska.

Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

Brak możliwości komentowania.